
Hiszpański jest językiem niezwykle popularnym.
Mówi nim ponad 400 milionów ludzi na świecie.
Jest niewątpliwie językiem piosenki, melodyjny, miły dla ucha. Dlatego też nie sprawia trudności w nauce. Jest językiem ekspresyjnym. Wiele wynika z kontekstu i emocji stąd wrażenie, że potrafimy się szybko porozumieć albo wyrazić naszą opinię lub prośbę.
Hiszpanie bardzo doceniają próby porozumiewanie się w ich języku, co zwykle wzmaga ich życzliwość, serdeczność i otwartość.
I uwaga! Nieprawdą jest, że wszędzie w Hiszpanii lub Ameryce południowej czy Meksyku wystarczy angielski;) Poza dużymi miastami zaledwie kilkadziesiąt kilometrów od Madrytu, czy Barcelony lub poza hotelami Hiszpanie nie posługują się angielskim. No bo po co? Ich język jest taki ładny. Czasami nas dziwi, że wszędzie jest słowo z języka angielskiego zaadaptowane jak np. popcorn, a oni wolą swoje palomitas.
Jedną z najpiękniejszych anegdot związanych z komunikacją, nie jest moja tylko mojej uczennicy.
Ponad 15 lat temu zdecydowała się na przejście Camino de Santiago de Compostela, drogi pielgrzymkowej, która trwała ponad 2 tygodnie. Wyruszyła z grupą przyjaciół, jednak po kilku dniach okazało się, że zawiodły trochę buty i otarła stopę. Nie mogła iść tak szybko, ale też nie chciała spowalniać grupy. Zdecydowała się, że pójdzie własnym tempem, żeby nie pogłębiało się otarcie, a grupa miała na nią czekać w kolejnym miejscu z noclegiem.
Po paru godzinach samotnej wędrówki dotarła do wioski, za dużo powiedziane, do miejsca z paroma domami i studnią na środku placu. Postanowiła odpocząć, usiadła na ławeczce przy studni, zaczerpnęła wody. Minęło parę minut. Do studni podeszła starsza pani, staruszka o nieokreślonym wieku, ale głębokie bruzdy na twarzy mogły być od słońca, wiatru i ciężkiej pracy. Miała radosne, pogodne oczy i uśmiech. Zapytała moją uczennicę o coś. Moja uczennica próbowała po angielsku, po niemiecku, trochę z zasłyszanego włoskiego. Staruszka mówiła dalej po swojemu, po hiszpańsku. Zadawała pytanie, uczennica po intonacji zrozumiała, że to są pytania. A że kroczyła droga pielgrzymkową odpowiadała na te pytania, myśląc, że będą to pytania skąd jest, ile idzie, dlaczego sama. Staruszka słuchała uważnie. Znów zadała kolejne pytania, gdy moja uczennica odpowiadała, ta uważnie słuchała. Moja uczennica też zaczęła zadawać pytania, na które staruszka długo odpowiadała. I powoli rozmowa wyszła poza zwykły small talk. Była to jedna z najpiękniejszych rozmów, spowiedzi, wyznań i terapii jakie doświadczyła moja uczennica. Rozmowa trwała długo, ponad 2 godziny, z przerwami na ciszę i chwilowe zamyślenie.
Po tak długim czasie uczennica zdecydowała się ruszyć dalej, pożegnała się się serdecznie ze staruszką. Pewnie staruszka tak jak i ona opowiadała historię swojego życia.
Uczennica po powrocie zapisała się na kurs hiszpańskiego. Jej przygoda z językiem trwa już bardzo długo. I wciąż uważa, że tamto spotkanie i ten język to wciąż najpiękniejsze przygody w jej życiu. To opowieść mojej uczennicy, teraz już serdecznej koleżanki i dzielę się nią, bo uważam ją za jedną z najbardziej niezwykłych przygód serca i duszy i języka. Nieraz wracamy do tej opowieści… a pamiętasz, …ciekawe co wtedy mówiła. I oczywiście chociaż tajemnica tej rozmowy sama w sobie jest niezwykła, to zobaczcie jak niezwykła może być każda podróż i każde spotkanie z człowiekiem. Wystarczy czasami wyjść poza hotel, pójść do miejscowej piekarni albo na café solo. Ile może się wydarzyć w przygodzie z językiem.

A jeśli takie romantyczne opowieści to jednak nie wasza działka, to można wziąć po uwagę inne aspekty.
Może na emeryturze zamieszkam w Hiszpanii, albo pozwiedzam trochę więcej na własną rękę. Albo nigdy nie miałam/ miałem czasu na naukę języka, na czas dla siebie, na swój rozwój. Albo lubię tańczyć i lubię latino, chcę rozumieć co śpiewają. Albo bardzo naukowe podejście. Nauka języka chroni nas przed demencją.
W każdym razie, jeśli tylko chcesz znajdziesz argument, żeby zacząć nową przygodę. Jeśli tylko chcesz. I Pamiętaj, że możesz;)